Translate it

wtorek, 18 listopada 2014

metamorfoza skrzyni i jarzyny z pieca

Udostępniając dziś na fb POST Kamy przypomniałam sobie o skrzyni. Skrzynia z prawdziwego drewna, przez wiele lat traktowana po macoszemu, dostała drugą szansę. Wszystko na potrzeby studia fotograficznego. I dobrze. Miałam co robić. Oprócz szansy skrzynia dostała też wieko i stylowe nogi. Zdecydowałam też ozdobić ją żelaznymi okuciami. 
Sprawa była prosta. Przeszlifowane drewno pomalowałam na brzegach dwa razy brązową akrylową. Jak wyschły przeciągnęłam świeczką. Malowanie pudła i wieka białą akrylową zajęło mi kilka dobrych dni. Ponieważ rozcieńczam farbę, skrzynia dostała sześć warstw. Po pierwszej warstwie przeszlifowałam skrzynię bardzo drobnym papierem ściernym. Po kolejnych warstwach już nie było potrzeby. Na koniec przetarłam brzegi. Najprzyjemniejsze jednak było dokręcanie wieka, zawiasów, okuć, uchwytów  i kluczynki. 

  






Przejdę teraz bez jakiegoś wstępu do kuchni i pysznych (bo o tym, że zdrowych chyba nie muszę pisać) jarzyn z piekarnika. 
Piekarnik włączam góra-dół na 200 stopni. Kilka marchewek, pietruszek i seler tnę w słupki. Tą razą akurat miałam tylko różnokolorowe marchewki. Jarzyny wkładam do żaroodpornego naczynia. Skrapiam je oliwą z oliwek i solę (nie za dużo) solą koniecznie gruboziarnistą. Jak mam to dorzucam do tego dwa ząbki czosnku. Mieszam jarzyny tak żeby były omaszczone oliwą i do pieca. Po 20 minutach sprawdzam wykałaczką czy zmiękły. Trzymam max. 30 min. Lepiej smakują jak są bardziej twarde niż roz... miękkie. Takie warzywa prosto z pieca jem ze stekiem wieprzowym lub wołowym i sosem bearnaise. Hmmm....

  



  

SMACZNEGO !

poniedziałek, 17 listopada 2014

choinka inaczej

Projekt "choinka inaczej" powstał na kolanie (na obczyźnie) tak jak ten post. I tak jestem zadowolona z rezultatu. 
Jest pewne miejsce (żeby nie powiedzieć kultu powiem do robienia zakupów), które jest dla mnie inspiracją. Powszechnie wiadomo gdzie często te zakupy robię i nie jest to spożywka.  Dziś też tam byłam. Oprócz kilku drobiazgów, które przyjadą ze mną jutro do domu, zakupiłam 2 i pół metra grubego płótna z piękną choinką w 3D. Choinka ze mną nie wraca. Już znalazła swoje miejsce. Po zaopatrzeniu się w dwa prymitywne narzędzia mój tato i ja przystąpiliśmy do dzieła. Najfajniejsze we wszystkich projektach, które robię razem z moim tatą jest to, że on zapisuje się na nie z błyskiem w oku. 
Postanowiliśmy, że bazą naszej choinki będzie ogromna rama z mapą Świata (nie trzeba nikomu mówić, że z tego samego źródła inspiracji). Rozłożyliśmy płótno na ramie, zawijając górny brzeg, który po zszyciu utworzył kieszeń. Dzięki temu materiał nie zsuwał się. Podnieśliśmy całość do pionu i zakładając kolejno brzegi do tyłu mocowaliśmy je do ramy taśmą klejącą. 






Tak powstały obraz zawiesiliśmy w miejscu gdzie przedtem wisiała mapa.


Oczywiście czymże byłaby choinka bez ozdób. Po kilku chwilach na strychu znalazły się bańki. Do zawieszenia ich na choince pomocne były szpilki.


Ale żeby zwieńczyć "dzieło" założyłam łańcuch i gwiazdę na czubek.





I tym sposobem miejsca w salonie nie ubyło a i igiełki nie będą się osypywać!