Translate it

poniedziałek, 8 września 2014

nagły zwrot akcji oraz mebel wyczekiwany od czerwca

Może zacznę po kolei. Otóż... zwrot, o którym mowa w tytule posta dotyczy mojego powrotu do Ziemi ojczystej. Tak. A nagły ponieważ  dostałam tu pracę. No więc jestem sobie od jakiegoś czasu na starych śmieciach próbując zaklimatyzować się w polskiej rzeczywistości. Na szczęście nowa praca pozwala mi  na pozostanie w skandynawskim otoczeniu, a to z kolei  nie powoduje drastycznej zmiany ;)
Śmiało mogę powiedzieć, że już dawno nie miałam poczucia, że robię to co lubię. Zawodowo oczywiście. I tu taka niespodzianka! Uznanie mnie jako profesjonalisty w projektowaniu  czy doradzaniu jeżeli chodzi o style, kolory czy funkcjonalność to ogromna satysfakcja i przyjemność.

I nie myślcie, że pławiąc się w tej przyjemności zapomniałam o blogowaniu. O nie! Wszystko przez jeden mały element, na który czekałam miesiąc i bez którego nie mogłam pokazać tego, o czym pisałam jeszcze w czerwcu.

Tak o to wyglądał mały potworek tuż po zakupie.



A cała historia zaczęła się gdy wybrałyśmy się z przyjaciółką na starocie... Stał sobie taki pokrzywiony, poniszczony mebel wyglądający jak siedem nieszczęść ale Kama zobaczyła w nim potencjał. Otrzymując info o cenie, kupiła go bez zastanowienia i wreczając go w me ręce oznajmiła proszącym tonem - napewno coś wymyślisz. Po chwili zastanowienia pojawił się pomysł, żeby wyglądał jak Singer TU.
Najpierw zaczęłam od rozkręcenia tego nieszczęśnika, nadania mu pozycji godnej stolika nocnego a nie pijanego oraz usunięcia zbędnych (moim zdaniem) elementów.




Gdy to się udało zabrałam się za szlifowanie i szpachlowanie...


... oraz malowanie.
Najpierw dwie warstwy czarnej akrylowej do drewna i metalu.


Potem kilka białej i jedna warstwa szarej.




Następnie lekkie przecierki.
Po wielu maźnięciach metodą suchego pędzla białym, czarnym i szarościami, stwierdziłam, że jestem zadowolona z efektu.



No i tu wracam do początku opowieści - czekam na mały element wieńczący dzieło. Kama zamówiła uchwyt, kóry jedzie do niej aż z Włoch! Bynajmniej nie z opolskiego czy świętokrzyskiego.
Dotarł dwa dni temu więc (prawie) bezzwłocznie śpieszę z pokazaniem mej pracy w całej okazałości.



A wszystko po to żeby zastąpić drewniany uchwyt bez wyrazu na takie małe cudeńko.









Może być?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz